Nie można zaprzeczyć, że na rynku wtórnym znajduje się bardzo wiele samochodów powypadkowych. Co gorsza, wielu sprzedających stara się ukryć daną wadę w celu sztucznego podniesienia wartości pojazdu. Czy zawsze trzeba wystrzegać się zakupu? To zależy – czytając dalej dowiesz się, jak sprawdzić, czy samochód był „bity”.
Niestety, w Polsce samochody powypadkowe samochody są swoistą plagą. Zdecydowana większość starszych modeli posiada przeszłość, która skłoniła właściciela do wykonania napraw blacharskich.
Nie można jednak generalizować, ponieważ często samochody, które były reperowane są warte uwagi. Zwłaszcza, jeżeli naprawą zajął się profesjonalista i wykonał ją w sposób rzetelny. Jeżeli przy tym, była prowadzona odpowiednia dokumentacja – w zasadzie nie ma powodu do większych obaw.
Czasem jednak, właściciele oszukują potencjalnych nabywców sugerując, że dany samochód nigdy wcześniej nie brał udziału w wypadku, czasami też informują, że miejsce miała delikatna stłuczka (ukrywając faktyczny wypadek). Po takim wydarzeniu, pojazd zamiast trafić na złom, trafia do warsztatu wątpliwej jakości, w celu dokonania naprawy prowizorycznej jak najtańszym kosztem po to, żeby auto sprzedać po najwyższej cenie – warto tym samym zaznaczyć, że w przypadku większych kolizji naprawa w sposób profesjonalny bywa często nieopłacalna.
Jeżeli nabywający mimo wszystko kupi taki samochód, bez rzetelnego sprawdzenia przeszłości, może natknąć się na wiele problemów, które nie rzadko mogą zagrażać zdrowiu lub życiu użytkowników/pasażerów i kierowcy. W naprawianych „po taniości” samochodach sztywność nadwozia jest nieodpowiednia, mogą również nie działać systemy bezpieczeństwa, takie jak chociażby poduszki powietrzne.
Co gorsza, handlarze, dla których samochód powypadkowy jest głównym towarem nabierają coraz większej wprawy w ukrywaniu wad. Częstą praktyką oszustów jest wymienianie różnych elementów nadwozia na inne, pochodzące z tego samego modelu pojazdu, a przecież samochód mógł mieć poważne zderzenie, po którym maskowanie uszkodzeń może prowadzić do tragedii.
Niestety, w takiej sytuacji, popularna metoda miernikiem lakieru nie wykaże tutaj błędu. Prawo nie określa żadnych kar dla sprzedawców prywatnych, którzy sprzedają auto powypadkowe w przeciwieństwie do komisów i innych firm zajmujących się dystrybucją samochodów używanych. Te można pozwać, aczkolwiek zazwyczaj wiąże się to z wieloma trudami i długim postępowaniem sądowym.
W krajach zachodnich uszkodzone samochody trafiają na złom, a jeśli nie tam – wywożone są najczęściej do Polski. Co więcej, nie ma specjalistów, którzy zajmowaliby się oceną stopnia uszkodzeń, zanim wadliwe pojazdy trafią na polski rynek.
Źle wykonana praca przez blacharza będzie jednak możliwa do wykrycia. Czasami usterki można dostrzec ‘gołym okiem’, ponieważ nierzadko lakier na naprawianym elemencie posiada odrobinę inny odcień, niż w przypadku reszty nadwozia. Warto w tym przypadku jednak zaopatrzyć się w dobry miernik do lakieru lub pożyczyć go od osoby trzeciej. Jeżeli wynik wynosi mniej niż 150 mikrometrów – lakier jest prawdopodobnie oryginalny. Jednak powyżej tego wyniku można założyć, że na stary lakier został nałożony nowy.
Znacznie gorzej, kiedy miernik pokazuje wynik większy niż 250 mikrometrów – najpewniej pod warstwą lakieru znajduje się szpachla, ukrywająca uszkodzone elementy. Błotniki lub drzwi można wymienić na oryginalne, dlatego nawet miernik nie wykryje oszustwa.
Auto powypadkowe można także wykryć poprzez sprawdzenie, czy reflektory oraz szyby były wymieniane. Oczywiście, nie musi to oznaczać kolizji, ponieważ często zdarza się, że szyba zostanie uszkodzona przez odprysk kamienia lub osobę trzecią (wandalizm). Jednakże istnieje prawdopodobieństwo, że w grę w chodzi samochód po wypadku.
Najwygodniejszym sposobem jest skorzystanie z usług firm zajmujących się oględzinami samochodów. Dzięki temu nie będzie trzeba tracić czasu, a także ryzyko trafienia na wadliwy model zmniejszy się do minimum.