Nosząc się z zamiarem kupna używanego samochodu należy przygotować się nie tylko na sprawdzenie sprawności mechanicznej pojazdu, ale też na jak najlepszą ocenę historii, jaka była udziałem konkretnego modelu. To, co aktualny właściciel umieści w ogłoszeniu, bardzo często mija się z prawdą – czasem widać to już po spasowaniu elementów karoserii, innym razem trzeba przyjrzeć się bardziej dogłębnie, gdyż przed nieuważnym okiem klienta w euforii bardzo łatwo ukryć nawet najbardziej oczywiste mankamenty. Najpopularniejszym grzechem handlarzy jest informacja w ogłoszeniu, że pojazd jest „bezwypadkowy”. Do tego ma bogatą wersję wyposażenia, pełną książkę serwisową i pochodzi od starszego pana z Niemiec. Czy to możliwe? Owszem, tylko dlaczego taka Full Opcja kosztuje więcej niż Standard o podobnym przebiegu i roku produkcji? Wiedzę na ten temat posiada miernik grubości lakieru, który od jakiegoś czasu staje się coraz popularniejszym gadżetem osób nabywających używane samochody. Jak jednak wybrać ten właściwy, który powie nam, czy mamy do czynienia z uczciwą propozycją, czy też oszukującą nasze oko renowacją?
Grubość lakieru kluczem do historii
Nim przejdziemy do sedna sprawy warto wyjaśnić pokrótce, dlaczego grubość powłoki lakierniczej może okazać się tak pomocna w ocenie przeszłości samochodu. Czasem historia auta kryje jedynie drobne incydenty parkingowe, które lekko dają się we znaki integralności lakieru (drobne zarysowania i obtarcia). Takie miejsca warto odnawiać, gdyż może się okazać, że to właśnie w takim punkcie rozpocznie się ognisko korozji danego elementu karoserii. Są jednak jeszcze kolizje i wypadki – da się je naprawić, ale pytanie jak poważne były skoro taka naprawa została przed nami zatajona. Wszystko to może ujawnić właśnie miernik grubości lakieru. Co prawda lakiernik zajmujący się drogim samochodem z dużym prawdopodobieństwem idealnie odwzoruje wartość fabryczną powłoki, ale zwykle nie jest to tak restrykcyjnie pilnowane, gdyż ma jedynie robić dobre pierwsze wrażenie. Bez odpowiedniego czujnika się więc nie obędzie, a niejednokrotnie wykryte odstępstwa na pewno szybko zwrócą się nam, ponieważ będziemy mieli 100% pewności, iż auto, które nabywamy, faktycznie nie spotkało nic gorszego.
Dwa rodzaje mierników grubości lakieru
Szukając produktu odpowiedniego do swoich potrzeb oraz budżetu możemy natknąć się na dwa rodzaje mierników grubości lakieru. Pierwszy z nich korzysta podczas pomiaru z metody ultradźwiękowej. Produkty wyprodukowane w tej technologii mają przewagę (oraz wyższą cenę), gdyż pozwalają swojemu właścicielowi na sprawdzenie powłoki zarówno na elementach stalowych, jak i aluminiowych. Ten drugi materiał, ze względu na swoją lekkość stosują przede wszystkim producenci aut klasy średniej oraz wyższej, dlatego jeśli dysponujemy większym budżetem to będzie to trafny kierunek inwestycji przed oględzinami używanego samochodu. Poza tym przy pomocy miernika ultradźwiękowego możemy odczytać dokładną wartość powłoki lakierniczej, co umożliwia precyzyjną ocenę, czy element jest malowany oryginalnie, posiada podwójną warstwę lakieru, czy też może przed naszymi oczami została ukryta szpachla. Drugi rodzaj miernika to urządzenie posługujące się metodą magnetyczną. Nie uświadczymy tu wyświetlacza i nie uda się nam sprawdzić elementów aluminiowych, jednak cena takiego urządzenia jest znacznie niższa i daje ogólne pojęcie o tym, czy elementy faktycznie są nadal w stanie fabrycznym.
Kilkaset złotych za miernik?
Magnetyczny miernik grubości lakieru możemy kupić już za nieco ponad 20 zł. Ma on np. formę długopisu, którego jedną końcówkę przyklejamy do karoserii, a potem lekko ciągnąc odkrywamy miarkę. Moment i finalna wartość, jaką uzyskamy podczas gdy czujnik oderwie się od nadwozia możemy interpretować na trzy sposoby (lakier oryginalny, podwójna warstwa, albo szpachla). Możemy jednak wydać kilkaset złotych na miernik ultra dźwiękowy, który dokładnie określi nam jak gruba jest warstwa lakieru, aż do blachy stalowej lub aluminiowej, którą została pokryta. Taki czujnik również będzie miał swoje ograniczenia, gdyż jedynie modele kosztujące kilka tysięcy złotych są w stanie powiedzieć nam, jaką grubość mają poszczególne warstwy powłoki – ich użycie to jednak domena profesjonalistów, a zwykłemu kupującemu mogą się w ogóle nie przydać. W obu przypadkach (zwłaszcza w tym ultradźwiękowym rodzaju mierników) radzimy jednak zwrócić uwagę na kształt głowicy, gdyż:
– kulista doskonale radzi sobie z wypukłościami i ich precyzyjnym pomiarem,
– płaska najlepiej będzie sobie radzić na elementach równych, jak maska czy dach.
Inne porady dotyczące wyboru
Wiemy już, jakie rodzaje mierników możemy kupić, by podczas oglądania używanych samochodów móc ocenić ich stan i przeszłość wypadkową. Znamy już szacunkowe ceny obu rodzajów czujników oraz to, że mogą mieć one dwa rodzaje głowic. Istotne jednak jest jeszcze by zdawać sobie sprawę z kilku dodatkowych czynników, które mogą mieć wpływ na użyteczność zakupionego przez nas urządzenia do pomiaru grubości powłoki lakierniczej, a są to między innymi:
– głowica w obudowie lub też zakończona sondą (ta druga opcja oznacza głowice na przewodzie, co pozwala na dotarcie w gorzej dostępne miejsca, jak te w bagażniku, czy pod maską,
– miernik ultradźwiękowy kalibruje się przy pomocy specjalnej płytki, więc upewnijmy się, że jest ona załączona do zestawu,
– dokładność pomiaru może się tu wahać od 1 do nawet 10 mikronów i choć lepiej wybrać ten dokładniejszy, to dla amatora będzie to jedynie niepotrzebny wydatek, gdyż oba rodzaje rozdzielczości pomiaru dadzą mu podobne pojęcie na temat stanu powłoki,
– tańsze, łatwe do przechowywania są mierniki magnetyczne (forma długopisu i prosta obsługa nie wymagająca zasilania na pewno pomogą każdemu, kto nie chce lub nie może wydać zbyt dużo na ten element weryfikacji stanu nadwozia).
Jak zmierzyć i jak odczytać pomiar?
Do każdego z tych urządzeń powinna być dołączona instrukcja obsługi, która jasno powie nam, jaką średnią grubość lakieru mogą mieć poszczególne elementy karoserii w stanie fabrycznym. Pomiar jest tu banalnie łatwy – zakończenie głowicy przykładamy do elementu karoserii i albo otrzymujemy wynik na cyfrowym wyświetlaczu, albo na magnetycznej miarce podczas stopniowej próby oderwania magnesu. Jak jednak interpretować wynik? Uśrednione wartości, które możemy odczytać to:
– poniżej 80 mikronów (lakier za cienki),
– od 80-150 w nowych autach, a do ok 200 w starszych (lakier fabryczny),
– do 300 mikronów (podwójna warstwa lakieru)
– powyżej 300 mikronów (szpachla, gdyż karoseria była najprawdopodobniej pogięta, a nie tylko zarysowana).
Różni producenci stosują różne grubości powłoki lakierniczej, więc jeśli nie mamy pewności, czy nasz wynik to nie oznaka naprawy zmierzmy dany element symetrycznie (np. prawy błotnik przedni i lewy błotnik przedni). Wówczas otrzymamy dwa wyniki, które jeśli nieznacznie się różnią mogą wskazywać na brak przeszłości wypadkowej – martwić należy się, gdy różnice sięgają kilkudziesięciu lub nawet kilkuset procent.