SAMOCHODY NA WYMARCIU – RENAULT AVANTIME

Home » Fakty, mity, stereotypy » SAMOCHODY NA WYMARCIU – RENAULT AVANTIME
Czas czytania artykułu: 4 minut

 

Nie tylko takie irracjonalne modele samochodów używanych jak Cizeta Moroder nie spodobały się użytkownikom, a tym samym odpowiednio nie sprzedały. Bywało już w historii motoryzacji wiele przypadków, że nowy VAN rodzinny (lekko usportowiony) spotykał się z całkowitą obojętnością rynku i równie szybko jak rozpoczął się jego montaż trzeba było go zakończyć. Nie był on ani nudny, ani niedopracowany… po prostu los tak chciał. Panie i Panowie oto Renault Avantime, wyprodukowany w zaledwie 9000 egzemplarzach i jak na swoje czasy powstania o więcej niż lekko futurystycznej bryle nadwozia. Dziś na naszym rynku można spotkać pojedyncze egzemplarze z roczników od 2001 do 2003, czyli lat, kiedy taśmy montażowe francuskiego koncernu zajmowały się jego składaniem.

Karkołomny pomysł

Zacznijmy od tego, że niemal wszystko nie zgadzało się w tym modelu powstałym na płycie miniwana ESCAPE. Miał być VAN, a powstał samochód dla 4 osób. Pomimo, że był duży otrzymał tylko dwoje drzwi (podobno dla podkreślenia sportowego charakteru). Plusem było jednak to, że każdy podróżował w nim w bardzo wygodny sposób, gdyż tak mała liczba miejsc generowała dużą przestrzeń dla pasażerów. Nie są to jednak jedyne innowacje, które znalazły się w Renault Avantime, gdyż ich właściciele otrzymali również:
– karoserię wykonaną w całości z tworzywa sztucznego,
– ogromne drzwi, które wymagały podwójnego systemu zawiasów (najpierw przesuwały się do przodu a potem na boki),
– podwójny szklany dach (dla tych siedzących z przodu i dla pasażerów na tylnych fotelach),
– szyby bez ramek.
Poza tym niewiele różnic było pomiędzy koncepcyjnym schematem, a finalną wersją, co na rynku motoryzacyjnym zdarza się niezwykle rzadko. Realizacją zajmowała się natomiast współpracująca z Renault firma Matra – dziś już nie istnieje, gdyż klapa finansowa Avantime nie pozwoliła jej przetrwać.

We wnętrzu Avantime

Jak już wspomnieliśmy powyżej jest to auto dla 4 osób, a więc kierowcy i trojga pasażerów. Bazą dla wzornictwa we wnętrzu renault Avantime był oczywiście model Escape, choć projekt końcowy i tak wygląda kosmicznie. Regulacja temperatury jest przy drzwiach, a nie na środku konsoli. Szkoda również tego, że koncern odpowiadający za ten koncept nie pokusił się o lepszej jakości materiały oraz ich spasowanie (po prostu dużo rzeczy tu skrzypi). Nie wszystko można tu jednak zapisać na minus, gdyż Avantime ma także liczne zalety, jak chociażby:
– dużą liczbę schowków, które wpływają na walory użytkowe samochodu i komfort podczas jazdy,
– ogromna przestrzeń dla podróżujących,
– projekt, który nie ogranicza widoczności.
Dlaczego więc tak innowacyjny i wychodzący naprzeciw głównym problemom i dolegliwościom klasycznych modeli samochodów model został już niemal zapomniany i się nie sprzedał?


Nie do końca sport…

Marketing Renault kreował model Avantime na rodzinne auto sportowe, podczas gdy adrenaliny w jeździe tym francuskim konceptem z kosmosu jest jak na lekarstwo. Jest za to masa relaksu i komfortu. Lepiej się prowadzi od Escape, ma szersze koła, doskonale trzyma się drogi, ale żaden z niego król szos i samochód zapewniający emocje z prędkości. Jeśli jednak się nad tym zastanowić to nawet jeśli model ten nie jest do końca sportowy wewnątrz, tak jak to sugeruje futurystyczne nadwozie, to przecież jego zalety i tak powinny przyciągnąć klientów, zwłaszcza że:
– doskonale radził sobie z nierównościami na drodze,
– został wręcz stworzony do długich podróży,
– jak na VAN jest niezwykle stabilny,
– posiada w miarę precyzyjny układ kierowniczy (choć akurat pod tym względem mogło by być lepiej).

Co w Avantime może się popsuć?

Większość z egzemplarzy wyprodukowanych pod szyldem Renault Avantime zapewne jeszcze jeździ i ma na liczniku już ponad 200 000 jak nie 300 000 km. Nie znaczy to, że jest to konstrukcja mało awaryjna i nie mająca większych problemów, bo tak nie jest. Do najczęściej zgłaszanych mankamentów zalicza się tutaj między innymi:
– szwankująca elektronikę (to jednak jest mankament niemal wszystkich pojazdów tego koncerny z podobnego rocznika),
– na polskich drogach Avantime bardzo często ma problemy z zawieszeniem,
– problemy ze sterownikami silnika i wyposażenia,
– trudne do zakupienia elementy nadwozia, gdyż nie ma on nic wspólnego z innymi modelami Renault (za to części są ogólnodostępne),
– wysokie ceny elementów karoserii (oczywiście ze względu na ich popularność oraz bardzo niewielką liczbę egzemplarzy na rynku).

Silnik w Avantime

Produkując model Avantime, Renault umieściło w ofercie kilka jednostek napędowych, a każda z nich otrzymała sporą moc (choć do sportowych osiągów było im raczej daleko). Wyszło więc dynamiczne auto, które sprawnie wyprzedza inne pojazdy, ale nie ma czego szukać na torze wyścigowym. Klienci mogli tu wybrać czy chcą silnik Diesla (tylko jedna wersja), czy też benzynowy.

Wysokoprężna jednostka napędowa spotkała się z wieloma bardzo różnymi opiniami wśród użytkowników. Zarzucano jej źle działające doładowanie, elektronikę i osprzęt. O wiele popularniejsze były silniki benzynowe. Dawały one również większą trwałość , a przy tym posiadały dobrą kulturę pracy – np. silnik 2.0 Turbo generujący moc aż 163 KM. Można było oczywiście zainwestować w motor o pojemności 3 litrów (w rzeczywistości miał on 2.9 l), ale wiązało się to tylko z lekko ponad 1 sekundą mniejszym wynikiem w przypadku rozpędzenia się do 100 km/h.

Opłacalna inwestycja

Patrząc na oferty sprzedaży Renault Avantime możemy odnieść wrażenie, że jego cena jest dość wysoka jak na ilość lat, które ma już za sobą. Od 12 lat nie produkuje się już tego modelu a zmęczone życiem i jazdą egzemplarze potrafią dziś kosztować nawet 20 000 zł. Za wersję zadbaną – o ile uda się ją w ogóle znaleźć – trzeba przygotować o 10 000 zł więcej. To samo dzieje się na zachodzie. Wydaje się więc, że może to być dobra inwestycja w przyszłość, gdyż im więcej lat ma historia Avantime tym bardziej wyjątkowa staje się dla kolekcjonerów. Niska ilość egzemplarzy również może okazać się tu nęcąca dla pasjonata, który w swoim czasie będzie skłonny zapłacić niemałą sumkę za taki kosmiczny rarytas z początku wieku. Tylko czekać, aż trafi na listę zabytkowych aut.

 

redakcja