Wtórny rynek motoryzacyjny bywa brutalny i niejednokrotnie rozczarowuje nas, gdy tylko zobaczymy przedmiot ogłoszenia na własne oczy. Koloryzowanie i mijanie się z prawdę to dla polskiego sprzedawcy (choć pewnie nie tylko) chleb powszedni. Czasem jest to brak informacji o przeszłości wypadkowo-lakierniczej, innym razem cofanie licznika. Autotesto radzi sobie z każdym przypadkiem tego typu – dziś przyjrzymy się jednej z autentycznych historii dotyczącej nieśmiertelnej Toyoty Land Cruiser 3D (wersja skrócona i poszukiwana na naszym rynku). Co kryje się za tą historią? Sprawdźmy!
Dobre pierwsze wrażenie
Ogłoszenie internetowe mówi nam, że jest to auto marzeń. Biały lakier, metaliczna powłoka (pewnie mały błąd sprzedającego, bo producent oferował biel w odcieniu perłowym), garażowane, bezwypadkowe i regularnie odwiedzające serwis ASO. Niejeden klient kupił by taki samochód od ręki, zwłaszcza, że jest to konstrukcja, która jeśli się o nią tak dba, może przetrwać koniec świata – tak wysokie noty otrzymuje w rankingu niezawodności. Sprzedający pisze również, że Land Cruiser nie posiada zarysowań i wgnieceń oraz że jego wnętrze jest zadbane, czyste i bez przetarć (nawet nam trudno się oprzeć!). Zwieńczeniem internetowej oferty jest bogata opcja wyposażenia i aż 12 miesięcy gwarancji dodatkowej do wykupienia – wysyłamy naszego eksperta, by ocenił stan rzeczywisty!
Czas na niespodziankę
Na miejscu nasz ekspert zwraca już na początku uwagę, że lakier nie jest ani metaliczny, ani perłowy, tylko w standardowym, pastelowym odcieniu bieli (bezpłatna opcja w każdym salonie Toyoty). Sprzedający to jednak mężczyzna, więc można mu to wybaczyć, że nie odróżnia takich niuansów. Mamy więc małą niespodziankę, ale pierwszy rzut oka upewnia nas, że może to i tak być niezła okazja. Dalej jednak nie jest już tak różowo.
To, czy auto faktycznie było cały czas garażowane nie udaje się nam stwierdzić na 100%, ale już weryfikacja serwisowania w ASO jest jak najbardziej wpisana w ofertę na wyrost, gdyż książka serwisowa pokazuje nam jedynie dwa wpisy (przebiegu nie da się więc zweryfikować). Sprzedającemu chyba nie spodobała się nasza dociekliwość, bo nasze próby uzyskania dostępu do dokumentacji auta zostały zignorowane.
Dalej już tylko gorzej
Czar super okazji powoli pryska, a przyczyniają się do tego kolejne odkrycia naszego eksperta, w postaci takich odstępstw jak:
– śladu uszkodzenia prawego boku (po zmierzeniu powłoki lakierniczej),
– jedna z szyb została wymieniona, gdyż jej oznaczenia nie pasują do fabrycznych,
– pod maską ujawniono naprawę silnika (zdejmowano koło pasowe),
– ślady po odkręcaniu maski i błotnika,
– otarcia i uszkodzenia na desce rozdzielczej i tapicerce (jak po walce psa i kota),
– brak komputera pokładowego, podgrzewania przedniej szyby i wielofunkcyjnej kierownicy (ogłoszenie twierdziło inaczej!),
– samochód ściąga w lewo przy hamowaniu awaryjnym.
Na obronę tej oferty mamy więc tylko dwa argumenty związane ze stanem mechanicznym, a mianowicie:
– oświetlenie działało, a opony były w naprawdę dobrym stanie,
– równa i cicha praca silnika i automatycznej skrzyni biegów.
Mało brakowało, a nasz klient kupił by to auto, kierując się emocjami i ufając podkoloryzowanemu opisowi.
Jak widać wszystko wyglądało ładnie jedynie na ekranie monitora, byle zrobić dobre pierwsze wrażenie, a jak ktoś się nie zna to może nie zwróci uwagę na takie detale, jak te które znaleźliśmy. Nie był to zły samochód, ale wymagał nakładu finansowego. Sprzedawca po raz kolejny okazał się osobą zatajającą fakty lub też jawnie mijającą się z prawdą. Nie polecamy więc tej opcji i szukamy dalej, szczęśliwi, że nasz klient nie stracił swoich pieniędzy na rzecz nieuczciwego właściciela samochodu.